Archiwum listopad 2019


Wpis 2019-11-28, 21:28
28 listopada 2019, 21:45

Dzisiaj twórczy dzień - pół dnia szyłam ubranka dla lalki Barbie córki. Przypomniało mi sie moje dziecinstwo kiedy to dla swoich lalek szyłam ubranka i robiłam domki z kartonu i styropianu. Fajny to był czas, czas beztroski i spokojnego dzieciństwa. Powrót w rodzinne strony odświeżył wspomnienia o których dawno zapomniałam. Jestem osobą która z reguły nie żałuje swoich decyzji, skoro podjełam je takie a nie inne to widocznie były ku temu powody, ale tutaj wśród tylu wspomnień, czasem zastanawiam się co by było gdyby ...

Dzień 4:
Dzisiaj została dostarczona blacha na dach mojego domu, który zanim pojawiły się te wszystkie zawirowania postanowiłam wybudować. Ponieważ w moim wymarzonym domu dach miał być czerwony, krwiście czerwony, więc taka też blacha została zamówiona, ku konsternacji wszystkich dookoła, którzy się dowiadują że dach będzie czerwony. Bardzo rozbawiła mnie reakcja kierowcy, który tą blachę dostarczył. Pan stwierdził, że pierwszy raz taki kolor wiezie, mimo że pracuje przy dachach od 12 lat :). Podobno w firmie też było totalne zdziwienie, bo nikt nie sądził, że jest taki kolor dachu :) Do tego okazało sie, że producent stanął na wysokości zadania i wyprodukował blachę w takim kolorze na zamówienie :) bo takiego koloru nie miał w swoim wzorniku :)

Wpis 2019-11-27, 21:50
27 listopada 2019, 22:00

Hmmm dzisiaj był dosyć spokojny dzień. Pomijając telefon z samego rana od siostry z prośbą aby na szybko zorganizować przebranie z kategorii "zawody" na bal przebierańców dla siostrzenicy, bal który de facto miał być za kilka godzin. Prawdziwe wyzwanie szczególnie, że mieszkając na "głuchej" wsi o wypożyczalni strojów można tylko pomarzyć. Na szczęście strych u siostry jest prawdziwą kopalnialą ze skarbami więc podołałam.

Dzień 3:
Z pozytywnych rzeczy dziś okazało się, że duży wydatek, który mnie czeka za kilka dni będzie trochę mniejszy niż myślałam.

Dzień 2
26 listopada 2019, 17:23

 

Nie sądziłam, że Uber będzie jedną z tych rzeczy za którą będę bardzo tęsknić po przeprowadzce z dużego miasta na wieś, ale godzina stania na przystanku i oczekiwania na busa dobitnie mi to uświadomiła, kiedy to moje krocze odzwyczajone od chodzenia w sukienkach, szczególnie pod koniec listopada dało o sobie znać intensywnym bólem pęcherza. Wilk złapany.

 

 

 

Dzień 2:

 

Dzisiaj przekonałam się, że umiem się śmiać sama z siebie nawet kiedy nie jest mi do śmiechu. Miałam dziś pierwszą rozmowę o pracę po przeprowadzce. Ubrana w dzianinową szarą sukienkę i długą kurtkę puchową, stawiłam się punktualnie w wyznaczonym miejscu. Po zdjęciu wierzchniego okrycia okazało się, że puch z kurtki chyba żyje swoim własnym życiem i przenika przez podszewkę, bo cała szara sukienka upstrzona była piórkami. Tak więc na pierwszej rozmowie wyglądałam jak nie opierzony kurczak mimo, że z dużym doświadczeniem :)

 

Dzień 1
25 listopada 2019, 17:22

Układa się układa i końca teg układania nie widać

 

Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Nasze życie składa się z szeregu zmian, czasem mniejszych prawie nie zauważalnych, a czasem gigantycznych, które wywracają nasze życie do góry nogami. Bywa tak że zmiana jest jedna, ale zazwyczaj jedna zmiana ciągnie za sobą szereg następnych. Często mam wrażenie, że moje życie to jedna wielka nie kończąca się zmiana. Nie zawsze zamierzona, nie zawsze przyjmowana z otwartymi ramionami, nie zawsze spodziewana, ale jednak zmiana. Raz na wozie, raz pod wozem to powiedzenie wymyślił chyba ktoś kto przewidywał, że urodzę się taka ja. Zaczynanie wszystkiego od nowa w pewnym momencie skłoniło mnie do tego, że na moim boku od jakiegoś czasu towarzyszy mi feniks, bo tak jak feniks rodzi się z popiołów tak samo ja często na nowo muszę wszystko budować, zaczynając od zera. Nawet założenie tego bloga spowodowało, że pierwszy wpis musiałam zaczynać na nowo ponieważ strona wygasła :P

 

Ostatnie zmiany w moim życiu spowodowały, że grunt dosłownie usunął mi się spod nóg. Utrata pracy, konieczność zmiany miejsca zamieszkania i nie mówię tu o zmianie ulicy, czy też miasta, a raczej województwa, do tej pory rzut kamieniem do Bałtyku, teraz na weekendy w góry. Przemeblowanie reszty swojego życia niestety tym razem nie skłoniło mnie dość optymistycznie. Dlatego też postanowiłam szukać pozytywnych rzeczy jakie spotykają mnie każdego dnia, takich drobiazgów które poprawiają mi humor chociaż na chwilę. Potrzeba odczarowania zmiany, odwrócenia jej w coś pozytywnego jest dla mnie obecnie mocno istotna.

 

A więc zaczynamy :)

 

 

 

Dzień 1:

 

Dzisiaj się dowiedziałam, że w mieście oddalonym o 20 km od mojego obecnego miejsca zamieszkania, w którym de facto będę raczej często robić zakupy, mogę bezpłatnie poruszać się komunikacją miejską, a jest to możliwe dzięki temu, że jestem Odznaczonym Honorowym dawcą krwi :) Jako osoba bez prawa jazdy taka możliwość jest naprawdę pocieszająca :)