25 listopada 2019, 17:22
Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Nasze życie składa się z szeregu zmian, czasem mniejszych prawie nie zauważalnych, a czasem gigantycznych, które wywracają nasze życie do góry nogami. Bywa tak że zmiana jest jedna, ale zazwyczaj jedna zmiana ciągnie za sobą szereg następnych. Często mam wrażenie, że moje życie to jedna wielka nie kończąca się zmiana. Nie zawsze zamierzona, nie zawsze przyjmowana z otwartymi ramionami, nie zawsze spodziewana, ale jednak zmiana. Raz na wozie, raz pod wozem to powiedzenie wymyślił chyba ktoś kto przewidywał, że urodzę się taka ja. Zaczynanie wszystkiego od nowa w pewnym momencie skłoniło mnie do tego, że na moim boku od jakiegoś czasu towarzyszy mi feniks, bo tak jak feniks rodzi się z popiołów tak samo ja często na nowo muszę wszystko budować, zaczynając od zera. Nawet założenie tego bloga spowodowało, że pierwszy wpis musiałam zaczynać na nowo ponieważ strona wygasła :P
Ostatnie zmiany w moim życiu spowodowały, że grunt dosłownie usunął mi się spod nóg. Utrata pracy, konieczność zmiany miejsca zamieszkania i nie mówię tu o zmianie ulicy, czy też miasta, a raczej województwa, do tej pory rzut kamieniem do Bałtyku, teraz na weekendy w góry. Przemeblowanie reszty swojego życia niestety tym razem nie skłoniło mnie dość optymistycznie. Dlatego też postanowiłam szukać pozytywnych rzeczy jakie spotykają mnie każdego dnia, takich drobiazgów które poprawiają mi humor chociaż na chwilę. Potrzeba odczarowania zmiany, odwrócenia jej w coś pozytywnego jest dla mnie obecnie mocno istotna.
A więc zaczynamy :)
Dzień 1:
Dzisiaj się dowiedziałam, że w mieście oddalonym o 20 km od mojego obecnego miejsca zamieszkania, w którym de facto będę raczej często robić zakupy, mogę bezpłatnie poruszać się komunikacją miejską, a jest to możliwe dzięki temu, że jestem Odznaczonym Honorowym dawcą krwi :) Jako osoba bez prawa jazdy taka możliwość jest naprawdę pocieszająca :)